Wspólnota Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej założonego przez bł. Edmunda Bojanowskiego
Z dniem 31. sierpnia 2017 r., siostry zakonne zakończyły pracę w naszej parafii. Zbyt mała liczba powołań zakonnych skutkowała koniecznością przeniesienia sióstr do placówek, w których ich obecność jest konieczna. Jako ostatnie posługę zakonną w naszej parafii sprawowały siostry:
s. M. Krystyna Gibała – katechetka,
s. M. Małgorzata Jaroma – zakrystianka
strona internetowa zgromadzenia
http://www.sluzebniczkinmp.pl/
Założyciel Zgromadzenia
Bł. Edmund Bojanowski – herbu Junosza, ur. się 14 listopada 1814 r. W Grabonogu pod Gostyniem, w czasie kiedy dogorywało imperium napoleońskie, a wraz z nim nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości. Cudownie uratowany od śmierci w dzieciństwie, pozostanie już przez całe życie słabego zdrowia. Pomimo wybitnych zdolności literackich i filozoficznych, trawiąca stopniowo jego ciało gruźlica, nie pozwoli mu dokończyć studiów, które rozpoczął najpierw we Wrocławiu a potem w Berlinie. Z urodzenia i zamiłowania poeta, wyczuwa moment, kiedy powinien słowa zamienić na poezję czynu. Po powrocie do rodzinnej wioski, mając zaledwie 24 lata Bojanowski rozpoczyna nowy etap swojego życia – działalność społeczną i kulturalną na rzecz wiejskiego ludu. Szerzy oświatę, zakładając sieć bibliotek wiejskich. Udaje mu się zorganizować15 czytelni zaopatrzonych w książki o tematyce historycznej, religijnej i związanej z rolnictwem. Wieśniacy mogli z nich korzystać na miejscu, lub wypożyczać książki do domu. Dąży wszelkimi siłami do tego, aby przez ożywienie tradycyjnych zwyczajów ludowych podnieść poziom kultury i moralności ludu wiejskiego, dlatego sam zbiera pieśni, przysłowia, podania, zwyczajei różne zabytki sztuki ludowej. Przynależąc do Towarzystwa Pomocy Naukowej niesie pomoc materialną zdolnej, lecz nie mającej środków do nauki młodzieży wiejskiej. Uzależnionym od alkoholu proponuje Towarzystwo Wstrzemięźliwości. Jednocześnie organizuje kuchnię dla biednych, sierociniec, szpitalik dla ubogich, służy też chorym swoją domową apteczką i poradami.
Spędzając długie godziny na klęczkach u stóp Maryi – Świętogórskiej Róży Duchownejw Gostyniu, coraz bardziej otwiera się na Boże działanie. Miłość przynagla Go do niesienia pomocy i wydania siebie aż do końca, zwłaszcza wtedy gdy w 1849 r. do Księstwa Poznańskiego dociera epidemia cholery. Bojanowski pracuje wtedy dniem i nocą, odwiedza domy naznaczone czarnym krzyżem na drzwiach, które inni omijają z daleka z obawy przed zarażeniem, pielęgnuje tych, którzy konają na przegniłych barłogach, towarzyszy im przy śmierci swoją obecnością i modlitwą.
Najbardziej jednak wzruszał Bojanowskiego los wiejskich dzieci – osieroconych i zaniedbanych, opuszczonych i jak zauważył swoim pełnym współczucia wzrokiem, chodzących boso w październiku.
Powiedziano o nim, że to człowiek, który na jawie śnił swój proroczy sen.
Oto jednej nocy widzi, że w czasie gdy spaceruje wśród zbóż ze swoim przyjacielem i wychowawcą z – ks. Siwickim, nagle z opuszczonych, nędznych chat, wybiega naprzeciw niego gromada dzieci we łzach. Przestraszony patrzy na swojego przyjaciela, a ten z wyraźnym przynagleniem mówi do niego: weź te dzieci, one są twoje! Bojanowski budzi się i już wie, co ma robić. Przecież dziecko to największy skarb Jezusa, to również wielki skarb narodu, bo jak sam później powiedział „ w każdym dziecku drzemie przyszły obywatel”.
Od tej pory rodzi się w nim jeszcze wyraźniejsza i bardziej konkretna wola zajęcia się zaniedbanymi dziećmi, doprowadzenia ich dogodnego stanu, w którym mogłyby się rozwijać w atmosferze miłości i dobra, wartości religijnych i patriotycznych.
Aby zrealizować swój zamiar wychowawczy, Edmund Bojanowski powołuje do życia pierwsze na ziemiach polskich ochronki.
3 maja 1850 roku w Podrzeczu, z inicjatywy skromnego, ale zawsze eleganckiego szlachcica, zaczyna działać pierwsza ochronka, a w niej rozpoczynają służbę 3 wiejskie dziewczęta – pierwsze Służebniczki, które pragną poświęcić swoje życie opiece nad dziećmi oraz dziełu uświęcania kobiet wiejskich. Dzień ten jest równocześnie uważany za powstanie nowego zgromadzenia. Bojanowski ma wtedy 36 lat i jest jedynym świeckim mężczyzną – założycielem żeńskiego zgromadzenia zakonnego. Przyjdzie mu z tego powodu wiele wycierpieć. Będzie wielokrotnie niesłusznie oskarżany i wyśmiany nawet przez najbliższych. A tymczasem ten świecki człowiek przenikał Ewangelię głębiej niż niejeden duchowny. Wszystkie sprawy i problemy kierował do Boga, wyrażał swoją gotowość na wszystko, co Bóg ześle i często tylko prosił: „Abym zawsze z Wolą Twoją Świętą zgadzać się umiał”, a doświadczany niepowodzeniami powtarzał „To zawsze ten sam Ojciec dobrotliwy, którego oko na nas spoczywa, którego mądrość nas strzeże, którego miłość nas prowadzi”.
Zakładając ochronki, bardzo jasno określił czym mają być i jaki jest ich cel. Sięgnął nawet do etymologii słowa, co możemy znaleźć w jego notatkach –
„Ochrona = ochranianie, szanowanie, oszczędzanie całości, nienaruszalność, schronienie zachowanie. Ochrona jest jakby pospólnym domkiem macierzyńskim, pospólnej Matki Kościoła, domowym przybytkiem i pospólnej Matki naszej Maryi gospodą”.
Zależało mu bardzo na tym, aby ochronki stawały się nie tylko szkołą, gdzie będzie dominować kształcenie, opieka i troska materialna, ale by były przede wszystkim miejscem wychowania, w którym panuje duch macierzyński, jakiego potrzebuje każde dziecko. Dlatego zakładając ochronki zwracał uwagę na to, by panowała w nich rodzinna atmosfera, by metody wychowawcze były tak dobierane, aby dziecko czuło się kochanei szanowane.
Wychowanie wg. Bojanowskiego musi mieć nade wszystko wymiar eklezjalny – a więc dzieci mają się uczyć Kościoła, do którego należą od chrztu św. Ma się to dokonywać przez życie w konkretnej wspólnocie ochronkowej, tak jak w jednej rodzinie, gdzie mocniejsi opiekują się słabszymi, a ci którzy mają więcej , dzielą się z biedniejszymi. Dzieci mają poznawać modlitwy i stale pamiętać o obecności Bożej. W tym celu w każdej sali ochronkowej na widocznym miejscu ma być umieszczony krzyż i napis „Bóg wszystko widzi” oraz symbol Opatrzności Bożej. Wspaniałą okazję do przeżywania tajemnic wiary widział Bojanowski w Roku Kościelnym wypełnionym cyklem świąt liturgicznych.
W programie wychowawczym dla ochronek i regule napisanej przez niego dla Zgromadzenia wyraziła się jego ogromna, dziecięca miłość i ufność do Matki Bożej.
W Maryjnym imieniu Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy, jakie Bojanowski wybrał dla swoich sióstr, wyraził gotowość służenia Bogu w pełnym oddaniu się Maryi przez Jej Fiat.
Polecił siostrom, aby z macierzyńską troską i zaangażowaniem służyły na wzór Maryi Jezusowi w najmniejszych bliźnich: „Dzieci jako najdroższy skarb Pana Jezusa, niechaj starannie i w miłości pielęgnują. Chorym, jako Chrystusowi Panu z miłością służą, nie tylko ich ciała posługą chrześcijańską ratować, ale i ich dusze miłością i poświęceniem dla Pana Jezusa budować mają”.
Sam, swoim przykładem uczył siostry, by obdarowywały swoich podopiecznych ciepłem miłości, której zabrakło w domu rodzinnym, dobrocią i łagodnością. Wyczuwał, że przez okazywanie miłości można torować Bogu drogę do serc ludzkich i tylko przez miłość można stawać się znakiem obecności Boga wśród ludzi. Powtarzał często, że
„w ochronce powinny się dzieci pierwej nauczyć żyć niż czytać i pisać”
Jeśli chodzi o osobę wychowawcy, bł. Edmund bardzo trafnie i wnikliwie podawał różne wskazówki. Uważał, że tylko ten wychowawca , który siebie kształtuje, jest dobrym wychowawcą. Wpływ na wychowanka zależy w pierwszym rzędzie od wartości wewnętrznych wychowawcy, od stopnia rozwoju jego osobowości. Przykład życia ochroniarek był niezastąpionym środkiem ich wpływu na dzieci. Często powtarzał siostrom: „słowa nauki nie wystarczą: dzieci, lud nie słowem, lecz życiem uczyć trzeba, jak żyć mają”.
Na kanwie wychowania religijnego, któremu poświęcał bardzo dużo uwagi, dbał także o wychowanie fizyczne, intelektualne, etyczne, społeczne, a przede wszystkim patriotyczne. Sam będąc wielkim patriotą i widząc różnorakie zagrożenia ojczyzny, odczytał w swoim sercu Jego zdaniem konieczną drogę do jej ratowania, „bo gdy wszechstronnie zwracamy się na lud, musimy się zwrócić na odpowiednią mu sferę wieku ludzkiego – na dzieci”. Według Jego wskazań dziecko wychowane w ochronce ma być pobożne, dobrze postępujące i ściśle związane z ziemią ojczystą.
To kim był mówią określenia jakie Mu nadano „Drugi Wincenty a’ Paulo”, „Przyjaciel dzieci” i „Ojciec ubogich”, oraz świadectwo Kościoła, który 13 czerwca 1999r. w Warszawie przez posługę Jana Pawła II, zaliczył Go w poczet błogosławionych.
Zmarł 7 sierpnia 1871roku w domu swojego przyjaciela, na użyczonym Mu łóżku. Odszedł przedwcześnie dla tych, którzy go kochali i którym był tak bardzo potrzebny – dla sióstr, które nazywały Go Ojcem i dla sierot, które nazywały Go tatusiem. Jego ostatnie słowa, to słowa o wzajemnej miłości, które dzisiaj stanowią testament dla Zgromadzenia Służebniczek.